środa, 29 sierpnia 2012

Rozdział 11- 'Jutro już wracam'


  Jak mogłem być tak pojebany i myśleć, że Zayn nie żyje. Byłem zbyt roztrzęsiony i nie wyczułem tętna. On po prostu po raz kolejny zemdlał.
Przyjechała karetka i go zabrali, a ja nadal zalewałem się łzami w objęciach Harrego i Louisa który próbowali mnie uspokoić, ale na marne.
Jeden z lekarzy który tam był powiedział, że być może to z przemęczenia, ale zabrali go na badania i takie tam różne. Dzisiaj minął tydzień od kąd go przy mnie nie ma. Czuję się osamotniony. Nie mam do kogo się przytulić, nie mam komu zrobić kanapek na kolację, ani wziąć z kim prysznica. To wszystko mnie przerasta. Jutro mają być wyniki badań i jutro wychodzi, więc wziąłęm sobie na najbliższy tydzień wolne żeby móc być przy nim.
Jak codziennie wstałem rano, ubrałem się i wyszedłem ze swojego pokoju na dół, a tam siedziała już reszta. Kiedy wszedłem do kuchni posłali mi współczujące spojrzenia. Od kąd zabrali Zayna nie odzywałem się do nikogo słowem. Mi po prostu było tak cholernie smutno.
Usiadłem przy stole i zacząłęm wyczekiwać godzinę o której będę mógł wyjść z domu, wsiąśc w autobus i odwiedzić mojego anioła.
-Niall?-usłyszałem cichy głos Liama. Spojrzałem się na niego po czym przytulił mnie mocno. Nie wytrzymałem. Popłakałem się w ramie przyjaciela który kołysał mną jak małym dzieckiem i głaskał mnie po głowie mówiąc, że będzie dobrze. Mocno w to wierzyłem.
-Może coś zjesz?- odezwał się zaniepokojony Lou.-od dwóch dni prawie nic nie tknąłęś.
-Nie jestem głodny- odpowiedziałem  wycierając łzy z policzków.
-Martwimy się o ciebie- dodał Harry- proszę cię, Niall zjedz coś, zrobię ci kanapkę.
Spojrzałem się na niego i przytaknąłęm niechętnie głową. Nie chciałem żeby było im smutno przeze mnie. Po chwili loczek podsunął mi pod nos talerz z kanapką z szynką. Wziąłęm ją z przymusu w dłoń i odgryzłem mały kawałek.
-Musicie się na mnie tak patrzeć?- zapytałem się przyjaciół którzy wlepiali swoje oczy we mnie bardzo przejęci. Po moim pytaniu odwrócili spojrzenia i wrócili do popijania porannej kawy.
-Czas na mnie- poinformowałem swoich przyjaicół spoglądając wcześniej na zegarek.
-Ale nie zjadłeś kanapki-wymamrotał smutny Liam.
-Serio, nie jestem głodny- uśmiechnąłęm się do nich smutno i wyszedłem powolnym krokiem z domu biorąc po drodze torbę z naszykowanym jedzeniem i książkami dla Zayna.
W 4 minuty doszedłem do przystanku i od razu podjechał autobus w który wsiadłem. Jechał on pod sam szpital.
Bez zastanowienia zająłęm miejsce przy oknie, włożyłem słuchawki w uszy, osunąłęm się na fotelu i obserwowałem to co się działo za oknem owego pojazdu. Drzewa, ulice, budynki, samochody, chodniki ludzie. Monotomia. Po kilku minutach drogi zakręciło mi się w głowie od tego obrazka za szybą.
Chwilę potem nawet nie wiem kiedy szedłem szpitalnym korytarzem do pokoju nr. 113 w którym leżał on. Wszystkie pielęgniarki już mnie kojarzyły ponieważ przychodziłem tutaj codziennie i posyłały mi pełne szczerości uśmiechy od których od razu robiło  się lepiej. Podeszłem do drzwi pomieszczenia w którym się znajdował i zapukałem. Uchyliłem troszkę drzwi i zajrzałem przez nie uśmiechając się do mulata który czytał książkę.
-Dzień dobry słoneczko jak się czujesz?- po wypowiedzeniu tych słów uśmiechnąłęm się ,podeszłem bliżej i musnąłęm  delikatnie jego usta. W tym szpitalu nie mialem z tym problemu ponieważ Zayn leżał sam, a wszystkie pielęgniarki i lekarze wiedzieli o naszym związku i nas akceptowali.
-Przecież wiesz, że dobrze- wymamrotał odrywając się ode mnie po czym znów wpił się zachłannie w moje usta. Usiadłem na nim okrakiem i patrzyliśmy sobie w oczy. Chłopak uśmiechnął się i przygryzł wargę.
-Noo, to skoro lepiej się czujesz to co robimy?- zagadnąłęm i przejechałem kciukiem po jego delikatnym  policzku. Mulat nic nie odpowiedział tylko potarł swoim nosem o mój i mruknął jak kociak. Przejechałem językiem po jego wardze i złączyłem nasze usta w ponownym pocałunku. Wplotłem rękę w jego miękkie włosy, a on jeździł swoimi dłońmi po moich nagich plecach pod koszulką.
Pod wpływem jego dotyku cały miękkłem i byłem obezwładniony. Uśmiechnąłęm się przez pocałunek i go pogłębiłem chcąc pokazać, że to ja pragnę dominować. Zayn po kilkusekundowej walce języków ustąpił mi więc przejechałem po jego podniebieniu na co on westchnął mi delikatnie w usta. Po ciele przeszły mi dreszcze.
Oderwałem się się na chwilę żeby móc odsapnąć i schowałem głowę w zagłębieniu jego szyi upajając się jego oddechem, dotykiem i zapachem. Pachniał miętą, tak jak kochałem. Jego płyn do kąpieli był właśnie tego zapachu.
-Mmmmmm- mruknąłęm i wtuliłem się w niego na co on to odwzajemnił.
Po kilku minutach wyrwałem się z uścisku i spojrzałem na niego. Wykorzustując to, że nadal siedziałem na nim okrakiem zacząłęm ruszać biodrami pocierając tym samym o jego członka. Sapnął delikatnie i przejechał językiem po mojej wardze. Usatysfakcjonowało mnie to więc nie zaprzestałem swoich ruchów. Zaczął cichutko pojękiwać i zagryzać wargi żeby nikt nas nie usłyszał.
Ludzie z presonelu szpitala wiedzieli żeby do nas nie wchodzić kiedy jestem w odwiedzinach ponieważ zawsze ich o to grzecznie prosiłem na co sie zgadzali,ale i tak mimo wszystko zachowywaliśmy się tak, jak najciszej potrafiliśmy.
Wtulił się we mnie i zaczął wysapywać do ucha różne przekleństwa które miały świadczyć o tym, że jest mu bardzo przyjemnie, a to mnie ani trochę nie zdziwiło ponieważ miał na sobie tylko cienkie spodnie dresowe i koszulkę, a ja dość grube dżinsy.
-Pragnę więcej-wymamrotał z siebie w pewnej chwili.
 Oblizałem swoją wargę wszedłem pod kołdrę i ściągnąłęm mu spodnie z bokserkami do kostek. Uchyliłem pierzynę i zobaczyłem mulata który oparł się o ramie łóżka i uśmiechnął się do mnie. Zacząłęm najpierw delikatnie masować jego już nabrzmiałego członka, a potem otuliłem go ustami, na co Zayn jęknął krótko i wplótl mi rękę we włosy.
 Słyszałem nadal jego ciche jęki i posapywania co cieszyło mnie. Sprawiało mi satysfakcję, że umiem zadowolić mojego chłopaka. Zacząłęm poruszać  głową i słyszałem jak Zayn  wysapał: 'O kurwa'.  Nie zaprzestałem swoich ruchów i nieco przyśpieszyłem żeby dać mu większą przyjemność. Po kilku minutach Zayn doszedł głośno sapiąc i wypowiadając dużo przekleństw, a moich ustach rozlała się lepka ciecz.
Wychyliłem głowę spod kołdry i spojrzałem się na niego. Był oparty  o ramę łóżka, miał odchyloną głowę i ciężko sapał. Spojrzałem się na niego i posłałem mu ciepły uśmiech. Wygramoliłem się spod pierzyny i usiadłem obok niego łapiąc go za dłoń. Oparł swoją głowę o moje ramie i wyszeptał do ucha: 'Dziękuję byłeś nie samowity' oraz obdarował moją szyję czułymi pocałunkami.
-Jak tam w domu?- zapytał się po chwili.
-Brakuje mi Ciebie, a tak to wszystko po staremu- spuściłem wzrok na kolana.
-Niall-wyszeptał mi do ucha tak ,że poczułem jego słodki oddech na mojej szyi. Złapał moją twarz w obie dłonie i powiedział- już jutro wychodzę, tak? Jutro też będą wyniki nic mi napewno nie jest, czuję się o niebo lepiej-i ucałował brutalnie moje usta tak aż odebrało mi dech w piersi. Uśmiechnąłęm się pod nosem.
-A jeśli coś będzie? Jeśli okaże się, że jesteś chory?- spytałem się.
-To  damy radę, chyba mnie nie zostawisz jak będę chory?-po tych słował wybuchnął śmiechem.
-Nigdy, jak możesz tak pomyśleć-uśmiechnąłęm się słodko i ukryłem się w zagłębieniu jego szyi.
Siedzieliśmy tak przez godzinę rozmawiając o wszystkim i co chwilę obdarowując się pocałunkami. W drodze powrotnej postanowiłem iść na piechotę ponieważ to tylko ok. 30 minut drogi. Włożyłem słuchawki w uszy i przemierzałem uliczki pełne ludzi.
Do domu doszedłem o 16:30. Miałem nieco lepszy humor więc miałem ochotę zaproponować chłopakom jakiś maraton filmowy.
Wszedłem do domu i krzyknąłęm: JESTEM! i poszedłem do kuchni. Zacząłęm śmiać się pod nosem ponieważ na stole kuchennym siedział Lou, a na nim Harry okrakiem i się całowali bez koszulek.
-FU JA JEM NA TYM STOLE! - krzyknąłęm na co oni oderwali się szybko od siebie i zaczęli się śmiać.
-Cześć Niall, widzę, że masz już lepszy humor?- zapytał się Loczek po czym uśmiechnął się do mnie.
-Mhm, co powiecie na oglądanie  filmów całą noc, jedzenie czipsów i picie piwa?- posłałem im zachęcający uśmiech.
-Dobra, Liam powinien być za godzinę to zadzwonię do niego żeby kupił to co potrzeba- odezwał się Louis i zniknął w salonie.
*********************************************************************************
 Mam nadzieję, że się podoba :) Za 4 dni zaczyna się szkoła więc nie wiem kiedy dodam następny rozdział.
Jeżeli to czytasz to skomentuj proszę :) W pierwszych rozdziałach miałam po 30 komentarzy, a teraz tylko 15, albo gorzej piszę albo wam się nie chce komentować xd
Coś zacznie się dziać już w następnym rozdziale C:.



Jeśli macie jakieś pytania odnośnie rozdziału lub nie tylko to zadawajcie na: http://ask.fm/CarollMalik
Jeśli chcecie być powiadamiane o następnych rozdziałach piszcie na gg: 42482898
Mój twitter: @CarollMalik
+Komentujcie i dołączajcie się do witryny to dla mnie baaaaaardzo ważne! :)
A jeśli chcecie być powiadamiane na tt to piszcie swoje nicki w komentarzach :)


środa, 15 sierpnia 2012

Rozdział 10 - Niech ten koszmar się skończy.


         Jak codziennie (oprócz weekendów) wstałem  o 7:00 nad ranem aby móc się wyszykować do pracy  w bibliotece. Wziąłęm szybki prysznic, umyłem zęby i ubrałem się. Była 7:15 więc do wyjścia miałem jeszcze 15 minut.  Zszedłem na dół, aby zjeść śniadanie. Przy stole w jadalni, siedzieli juz wszyscy i to mnie nie zdziwiło. Okropnie ziewali i popijali poranną kawę.
-Dzień dobry!- przywitałem się, nalałem sobie do kubka kawę z zaparzarki i usiadłem na kolanach Zayna. Jedną ręką objąłęm jego szyję, a drugą trzymałem kubek z kawą. W pomieszczeniu dało się odczuć aromat owego, świeżo zaparzonego napoju. Uwielbiałem ten zapach. Musnąłęm wargi mulata przywitając się z nim w ten sposób.
Obudziłem się dzisiaj sam, a nie z Zaynem u boku, ponieważ pojechał on wczoraj w odwiedziny do swojej rodziny i wrócił późnym wieczorem, więc zapewne nie chciał mnie budził .Mimo wszystko humor mi dopisywał -może dlatego, że pozostali domownicy dowiedzieli się o naszym związku niecałe dwa dni temu i nas zaakceptowali , a może dlatego, że dom po przemalowaniu zupełnie się odeminił. Tak jakby odżył na nowo. Ściany wyglądały ślicznie w nowych barwach i to dodawało naszemu skromnemu mieszkanku uroku.
Sięgnąłęm po drodżowe bułeczki z jagodami które leżały pośrodku stołu i odgryzłem kawałek z jednej z nich.
-Jak tam się spało?- zagadnąłęm próbując nieco ożywić towarzystwo.
-Emmmmm- ziewnął Harry po czym otworzył usta aby odpowiedzieć na me pytanie- całkiem nieźle, nie Louis?- po wypowiedzeniu tych słów szturchnął swojego chłopaka łokciem i poruszył znacząco brwiami. Zaśmiałem się pod nosem i ułożyłem swoją głowę w zagłębieniu szyi Zayna, aby móc rozkoszować się nim ostatnimi dziesięcioma minutami, przed naszą ośmio-godzinną rozłąką. Postawiłem pusty kubek po kawie na stole i objąłęm chłopaka rękoma, na co on odwzajemnił mój gest tym samym.
Zayn wyglądał dzisiaj jakoś dziwinie. Był blady, a pod oczami miał worki. Wydawał się nieobecny.
-Coś się stało?- podniosłem swoją głowę spoglądając w jego mocno czekoladowe oczy.
-Nie nic. Nie wyspałem się i tyle- uśmiechnął się niemrawo i złapał w dłonie swój kubek.
-Zayn, spójrz na mnie. Wiem, że coś jest nie tak.-byłem nieco zaniepokojony. Znałem go dosyć długo, żeby wiedzieć czy coś mu dolega.
-Troszkę głowa mnie boli, ale to z przemęczenia. Jak wrócę z pracy to od razu się położę- uśmiechnął się i upił łyk parującego jeszcze napoju.
-Obiecujesz?-oparłem swój policzek o jego z troską.
-Mhm. Nie obrażę się jeśli mnie przypilnujesz- spojrzał się na mnie zadziornie  i przygryzł wargę.
-No!-krzyknął Liam chroniąc się zapewne przed naszym pocałunkiem- na mnie już czas. Uśmiechnął się do nas i wyszedł. Pracował w supermarkecie na końcu miasta więc zawsze wychodził najwcześniej.
-Noo to ja i Harruś też będziemy już zmykać. Czeka nas dzisiaj dużo pracy w piekarni. Dzisiaj poniedzialek.-po wypowiedzeniu tych słów Louis i loczek wyszli z domu tak jak Liam.
-Zayn?- odezwałem się nieśmialo.
-Tak?
-Weź jakiś proszek od bólu głowy albo weź wolne. Twój szef zrozumie.- uśmiechnąłęm się do niego z troską.
-Nie trzeba serio. Zrobimy tak jak mówiliśmy.
-No dobrze, ale uważaj na siebie.
Złączyliśmy nasze usta w pocałunku, wstałem, ucałowałem go jeszcze raz, ale tym razem w czubek głowy i wyszedłem z domu. Dzień zapowiadał się nieźle. Słońce powoli wschodziło i dało się wyczuć lekki i przyjemny wiatr. Uśmiechnąłęm się pod nosem i zacząłęm zmierzać w kierunku biblioteki która znajdowała się niedaleko od naszego miejsca zamieszkania.
Dzień w pracy minął mi dosyć szybko. Lubie to co tam robię. Sprawia mi przyjemność układanie książek i polecanie czytelnikom co mają przeczytać. Dobry humor nadal mi doskwierał więc doszedłem do domu z uśmiechem na twarzy oraz myślą, że niedługo spotkam Zayna i zaopiekuję się nim. Jednak było inaczej jak sobie wyobrażałem. Kiedy przekręciłem klucz w drzwiach i zdjąłęm buty krzyknąłęm:
-Kochanie! Jesteś?
Ale odpowiedziała mi tylko cisza. Zdziwiłem się ponieważ mulat zazwyczaj kończył swoją pracę w sklepie ogrodniczym godzinę wcześniej niż ja i kiedy wracałem do domu zastawałem go już oglądającego telewizję bądź czytającego książki. Zacząłęm niepewnie iść w stronę salonu. Zobaczyłem Zayna leżącego na posadzce w kuchni.
-O mój Boże- wymamrotałem i szybko podbiegłem stronę chłopaka. Drżałem cały ze strachu.
-Zayn? Zayn! Proszę odezwij się- modliłem się pod nosem, potrząsając chłopakiem, ale nie odpowiadał. Sprawdziłem jego tętno i nadal było wyczuwalne, więc odetchnąłęm, ale nadal czułem jak ręce mi się trzęsą. Nalałem do szklanki zimnej wody z kranu i opróżniłem jej zawartość na twarzy chłopaka. Otworzył oczy i wymamrotał:
-Co się dzieje?
Nie odpowiedziałem. Ująłem jego ramiona w dłonie i przytuliłem najmocniej jak potrafiłem.
-Tak się martwiłem-wyszeptałem-nie rób mi tego więcej. Jak Lou i Harry wrócą z pracy od razu jedziemy do szpitala i nie ma żadnego ale.
-Niall proszę cię, nic mi nie jest.
-A chcesz żebym dostał zawału? Co się stało?
-Ja, ja nie pamiętam.
-Boli cię nadal głowa?- przyłożyłem dłoń do jego czoła sprawdzając czy ma gorączkę. Był cały rozpalony.
-Nie-odpowiedział.
-Nie kłam.-byłem zdenerwowany. Nie dość, że kłamał to do tego zemdlał na środku kuchni.
-Niall skarbie proszę.-przyłożył rękę do mojego policzka i przejechał niąpo nim. Po chwili zabrał ją szybko i złapał się obiema dłońmi za skronie i syknął.
-Widzisz?-powiedziałem z satysfkacją bo się mnie wcześniej nie posłuchał.
-No dobra. Kiedy oni wrócą?- zapytał się z niechęcią.
-Powinni być niedługo. Jesteś głodny? Chce ci się pić, a może jesteś zmęczony?- zacząłęm zadawać mu milion pytań z troski o niego.
-Ja nie umieram-wypowiadając te słowa zaśmiał się tak samo niemrawo jak z samego rana.
-Przepraszam- skarciłem się po cichu.
Przytuliłem go do siebie i schowałem swoją głowę w zagłębieniu jego szyi.
Tak cholernie się bałem. Ja po prostu byłem zbyt wrażliwy, kiedy rodzice w dzieciństwie kłócili się od razu szedłem do swojego pokoju i płakałem godzinami w poduszkę. Potem zachorowała babcia. Jako kilkunastoletni chłopiec poświęcałem swoje popołudnia po szkole na opiekę nad nią. Nigdy nie zapomnę tej chwili kiedy dowiedziałem się, że nie żyje. Do dzisiaj pamiętam jak płakałem i nie mogłem pogodzić się z tą myślą. To było smutne. Babcia- jedyna osoba z która mogłem szczerze porozmawiać i powiedzieć jej moje najskrytsze tajemnice. Ona jedyna z mojej rodziny wiedziała jakiej jestem orientacji i nie przeszkadzało jej to. Zawsze postarzała, że znajdę sobie idealną osobę. I tak się stało.
 W dzieciństwie nie byłem jak inni chłopcy, często stawałem się obiektem wyśmiewisk innych. To bolało. Jedynie ona, ta kochana staruszka wiedziała co czuje. Większość swojego czasu i tak spędzałem u niej ponieważ rodzice się mną nie interesowali. Spędzali całe dnie oraz czasami  noce w pracy. To do dzisiaj boli. Postanowiłem wyjechać i zacząć nowe życie.
-Nad czym tak myślisz?- do moich uszu dotarł jego delikatny głos.
-Umm, nad niczym. Po prostu ja się boję Zayn. Boję się, że cię stracę- spojrzałem na niego. Czułem jak po policzkach spływają mi strużki słonych łez.
-I nie stracisz. Obiecuję ci to.
Mulat zbliżył się do mnie i pocałował czule w usta, po czym szybko się oderwał. Usłyszałem huk, otworzyłem oczy i znów leżał na posadzce. Sprawdziłem tętno. Nie wyczuwalne. Zadzwoniłem po karetkę.
-KURWA PROSZĘ CIĘ!- zacząłęm drzeć się w niebogłosy. Wiedziałem, że mnie nie słyszy. Osunąłęm się po ścianie nadal płacząc. "Niech ten koszmar się skończy" powtarzałem sobie w myślach.

*********************************************************************************
I jest dziesiątka! Nadal nie mogę w to uwierzyć, że napisałam już tyle rozdziałów.
Nie zdradzę co będzie dalej, ale to na pewno jeszcze nie koniec.Przewiduję jeszcze ok.5 rozdziałów + epilog, a może więcej? Zobaczy się. :) . Nadrabiam straty ponieważ ostatnio nie dodawałam rozdziałów cały miesiąc :O. Nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział, może niedługo jak mnie znowu wena złapie :D
No to mam nadzieję, że się podoba.
Jeśli macie jakieś pytania odnośnie rozdziału lub nie tylko to zadawajcie na: http://ask.fm/CarollMalik .


Jeśli chcecie być powiadamiane o następnych rozdziałach piszcie na gg: 42482898
Mój twitter: @CarollMalik
+Komentujcie i dołączajcie się do witryny to dla mnie baaaaaardzo ważne! :)
A jeśli chcecie być powiadamiane na tt to piszcie swoje nicki w komentarzach :)

czwartek, 9 sierpnia 2012

Rozdział 9 - Dzień dobry kochanie!


                                                   *2 Tygodnie później*
Minął już równy miesiąć od kąd jesteśmy razem. To był i jest nadal cudowny czas- z jednej strony coś nowego, ale z drugiej coś niezwykłego. Te dwie rzeczy się uzupełniają.
Wydaję mi się, że chłopaki wiedzą o co chodzi i domyślają się o naszym związku. Przy wspólnych posiłkach, wypadach na miasto bądź przy oglądaniu telewziji posyłają nam ukradkowe spojrzenia, więc nie ma potrzeby ciągnąć dalej tej tajemnicy i postanowiłem z Zaynem, że dzisiaj przy śniadaniu poprostu wyjawnimy im to bez większych przeszkód.
Spojrzałem powoli na śpiącego jak dziecko, obok Zayna. Jego oddech był płytki i spokojny. Przejechałem delikatnie dłonią po jego policzku i uśmiechnąłem się kiedy zaczął coś mruczeć pod nosem. Wczorej spędziliśmy kolejną upojną noc. Nasze ogrzane ciała ocierały się o siebie zalane miłością. Uśmiechnąłęm się pod nosem przypominając sobie wydarzenia z wczorajszej nocy. O tak to było zdecydowanie niesamowite.
Mulat przykryty był tylko pierzyną i spał pod nią tak, jak stworzył go Bóg. Poczułem pokusę żeby obudzić go porannym lodem.
Podniosłem kołdrę i moim oczom ukazał się jego członek ułożony między udami. Nie czekając na nic wziąłęm go w dłonie i otuliłem swoimi ciepłymi wargami. Chłopak jęknął przez sen.  Zaczacząłem rytmicznie poruszać głową w górę i w dół, dając mu tym samym senną przyjemność. Wyjąłęm go z ust i polizałem kilka razy główkę członka. Spojrzałem ukradkiem na Zayna. Jego usta były delikatnie rozchylone, a oddech przyśpieszony. Cud, że jeszcze się nie obudził. Wsadziłem ponownie jego penisa do ust i zacząłęm go ssać jak najlepiej potrafiłem. Zayn zawsze mi powtarzał, że jestem w tym dobry. W tym momencie usłyszałem głośny jęk chłopaka. Zerknąłęm na niego i patrzył na mnie z niedowierzaniem. Wplótł mi rękę we włosy i odchylił głowę do tyłu ciężko posapując.
-Ohh, Niall- jego delikatny głos dotarł do moich uszu.
Spojrzałem ponownie na Zayna. Wygiął się w łuk, a to oznaczało, że dochodzi więc przyśpieszyłem swoje ruchy. Chwilę potem usłyszałem jęki i sapanie chłopaka, a jego ciepła ciecz rozpłynęła się w moich ustach, połknąłem wszystko oblizując je. Zbliżyłem się do mulata i wyszeptałem czule: Dzień dobry kochanie, na co on przysunął mnie do siebie i złączył nasze wargi w pocałunku.
-Jesteś niesamowity-wymawiając te słowa pocałował mnie w czubek głowy.
-Wiesz co jest dzisiaj, Zayn?
-Wiem, trochę się denerwuję.
-Nie ma czego. Liam zaakceptował Louisa i Harrego to i zaakceptuje nas.
-A jeśli nie?- w jego głosie dało wyczuć się strach.
-To wtedy wyjedziemy na koniec świata i będziemy mieszkać w chatce na bezludnej wyspie-uśmiechnąłem się i złożyłem pocałunek na jego szyi.
-Ohh, jesteś taki kochany i nie mogę uwierzyć, że własnie jesteś mój.-wypowiadając te słowa Zayn ułożył się na moim torsie i wtulił się we mnie niczym koala.
Zacząłęm głaskać go delikatnie po głowie i bawić się kosmykami ciemnych włosów.
-Która godzina?- zapytałem się chłopaka.
-Za piętnaście 11:00.
-To chodź już na dół, pewnie wszyscy na nas czekają z śniadaniem.
Chłopak przytaknął głową i wstał. Podszedłem do niego, objąłęm jego twarz dłońmi i wyszeptałem otulając go moim oddechem:
-A i jeszcze jedno- nie martw się, napewno nas zaakceptują.-Puściłem mu oczko i zaczęliśmy się ubierać, ponieważ oboje byliśmy nadzy.
Po pięciu minutach byliśmy gotowi i wyszliśmy z pokoju Zayna. Zeszliśmy na dół i tak jak sądziłem wszyscy siedzieli przy stole.
-Noo naareszcie ile można czekać?- wyjąkał Louis.
Wszyscy patrzyli się na nas dziwnie, a Harry i Liam wymieniami spojrzenia.
-Noo co? Jest sobota przecież- uśmiechnął się Zayn,nie zwracając uwagi na to jak się na nas patrzą.
Zasiedliśmy do stołu i zabraliśmy się za jedzenie. Z mulatem przy każdym posilku zawsze siadamy obok siebie i splatamy nasze palce. Tak było i tym razem, ale teraz miało to posłużyć za znak, że już czas im powiedzieć. Po około dziesięciu minutach splotłem nasze dłonie tak jak zawsze. Zayn spojrzał się na mnie ze strachem i ze świstem wypuścił powietrze z płuc.
-Chcielibyśmy wam coś powiedzieć- zacząłęm, a Harry, Louis i Liam spojrzeli na mnie z ciekawością.
-Umm, no więc... jesteśmy razem.-wyrzuciłem z siebie na jednym wydechu.
Liam zaczął się śmiać i zwrócił się do Harrego:
-Dawaj pięc dolców- chłopak spojrzał się smętnie i wyjął z kieszeni dżinsów obiecane pieniądze.
-Śpicie ze sobą?- zapytał się cwaniacko Louis.
-LOUIS-wykrzyczał Liam waląc chłopaka w ramie.
-No coo?- zaczął szatyn rozmasowując uderzenie-założyłem się z Harrym o 10 dolarów.
Wymieniłem z Zaynem znaczące spojrzenia.
-No można tak powiedzieć- wypowiadajac te słowa mulat zarumienił się delikatnie.
-No Harruś, dawaj pieniążki.
-Uwzieliźcie się na mnie- wymamrotał Hazz ponownie sięgając do kieszeni spodni.
Wszyscy zaśmiali się chóralnie.
-Czyli... nie jesteście na nas obrażeni ani nic?- Zayn jakby się rozpromienił.
-A niby czemu? Jesteście naszymi przyjaciółmi, nawet by nam to do głowy nie przyszło- odpowiedział Liam, a Harry i Louis przytaknęli głowami.
Uśmiechnąłęm się z mulatem i zabraliśmy  za dokończenie posiłku.
Po śniadaniu dzisiaj wypadło na Louisa, że zmywa więc od razu wziął się do roboty.
Dzisiaj mieliśmy przemalować korytarz kuchnię i salon, ponieważ stare kolory były już brudne. Podzieliliśmy się na grupy: Liam- korytarz, ponieważ to pomieszczenie jest najmniejsze a on jest sam, Louis i Harry kuchnię, a oczywiście ja i Zayn salon. Poszliśmy do garażu po farby i każdy zabrał się za swoją działkę. Ja z mulatem najpierw przesunęliśmy wszystkie meble na środek pokoju i przykryliśmy folią a potem otworzyliśmy farbę, która była koloru jasnej zieleni. Dobrze zrobi to temu salonowi, ponieważ miał barwę kremową i było w nim dosyć ponuro. Wzięliśmy pędzle w dłonie i zabraliśmy się do roboty. Po pierwszej warstwie farby na ścianach opadliśmy wyczerpani na fotele.
-Umieeeeeram-wyjęczał Zayn.
-Nic ci nie będzie- zbliżyłem się do niego, musnąłem delikatnie jego wargi, po czym szybkim ruchem zanurzyłem palec w farbie i przejechałem nim po jego nosie.
-Eeeeej! Nie ujdzie ci to na sucho blondynku!.
Chłopak zanurzył pędzel w płynie i zaczął mnie nim chlapać. Po 10 minutach bylimy cali zieloni i uśmiechnięci.
-Kocham Cię, wiesz?- wyszeptał mi Zayn do ucha i przypieczętował te słowa pocałunkiem. Uśmiechnąłęm się najładniej jak potrafiłem.
Skończyliśmy malowanie dosyć późno, ale wyszło całkiem nieźle. Uporządkowaliśmy meble na swoje miejsca i padliśmy wszyscy wyczerpani na kanapę oglądając telewizję. Oparłem głowę o ramię Zayna, a on mnie  objął ramieniem. U jego boku czułem się zawsze bezpieczny.
-Ja wychodzę z Danielle do restauracji- usłyszeliśmy po chwili głos Liama.
Przytaknęliśmy głowami, a chłopak pobiegł się przebrać i wyszedł z domu. W całym domu było czuć zapach męskich perfum, jakby wylał je na siebie litrami. Uśmiechnąłęm się pod nosem na tą myśl, ponieważ ten zapach kojarzy mi się z moim chłopakiem.
-No to jak jest z wami i czemu wcześniej nam nie powiedzieliście?- zaczął mówić Harry z nutą rozżalenia w głosie.
Spojrzeliśmy po sobie z Zaynem, który już otworzył usta żeby odpowiedzieć loczkowi, ale zatrzymałem go gestem ręki i wyszeptałem do ucha: ja mu powiem.
-Wiesz Harry, wydaje mi się, że chcieliśmy z tym trochę poczekać. Baliśmy się reakcji i jeszcze było za wcześnie na ogłaszanie wam naszego związku i nie miej nam tego za złe, ale pewnie też byś tak zrobił- puściłem oczko do loczka.
-No w sumie, chyba z Lou też wam powiedzieliśmy po pewnym czasie. Ile ze sobą jesteście?
-Miesiąc.
Harry jakby na chwilę się zamyślił i złączył usta w dziubek jak by nad czymś bardzo mocno myślał.
-Hmmmm-wymamrotał- TO ZAJEBIŚCIE!- uśmiechnął się promiennie i klasnął w dłonie.
-Czemu?- spytałem z Zaynem chórem, zaciekawieni.
-A bo ja wiem, ale to jest piękne- ponownie się uśmiechnął na co ja, mój chłopak i Lou wybuchnęliśmy śmiechem.
*********************************************************************************
No i jest 9! Przepraszam, że po tak długim czasie, ale nie miałam weny i czasu :)
Mam nadzieję, że się rozdział podoba, na razie nic ciekawego się nie dzieje, ale obiecuję, że od przyszłego rozdziału coś się stanie. :)


Jeśli chcecie być powiadamiane o następnych rozdziałach piszcie na gg: 42482898
Mój twitter: @CarollMalik
+Komentujcie i dołączajcie się do witryny to dla mnie baaaaaardzo ważne! :)
A jeśli chcecie być powiadamiane na tt to piszcie swoje nicki w komentarzach :)