czwartek, 7 lutego 2013

Rozdział 13: "Niespodzianka"

-No wysłów się wreście-krzyknełem tracąc nerwy.

-Ja jestem zdrowy kochanie-wydarł się, a zaraz potem wzniósł śmiechem. A ja myślałem że go uduszę. Stałem nad nim, bo ten ze śmiechu turlał się po podłodze. Myślałem że go zamorduje . Chwilę postałem nad nim i potupałem nogą, powydzierałem się i poszedłem usiąści na fotel. Jego atak się skończył, wreście gdy 10 minut puzniej wykrzyknełem:
-Zmknij się-i zaczełam płakać. Momentalnie zamkną się i podbiegł, kucają przy fotelu. Wzią mnie za ręke.
-Kochanie przepraszam.-zaczą spuszczając oczy-chciałem Cię tylko nastraszyć. A gdy zobaczyłem tylko zobazyłem twoją mine to omal nie usię nie posikałem. Przepraszam.-dodał-Jestem idiotą.
-Jesteś idiotą-potwierdziłem-Idiota którego kocham ponad życie. Nawet nie wiem dlaczego.-uśmiechnełem się. Odwzajemnił uśmiech, przysówając sie coraz bliżej i gdy nasze twarze były tylko kilka milimetrów od siebie, usiadł mi na kolana, jeszcze bliżej przysówając twarz i zaczą:
-Ja ciebie też kocham-i zakończył to przysówają się, a tym samym zaczą mnie całować. Z chwili na chwili pogłębialiśmy ten pocałunek. Zayn odsuną się by nabrać powietrza. Położył mi głowe na ramieniu szepcząc.
-I nie wyobrażam sobie beż ciebie-pocałował mój policzek.
-I ja tez sobie nie wyobrażam.
Chwilę tak posiedzieliśmy po czym poszliśmy do kuchni zrobić jajecznice. Posiłek szybko zjadłem, i poszedłem do pokoju by się przebrać
-Wychodzisz?-spytał mnie mój chłopak.
-Tak jadę do Eleonor. Jedziesz ze mną?-spytałem zakładając buty.
-Nie. Popracuję. Baw się dobrze-mrukną całując mnie. Do El jechałem 20 minut. Cholerne autobusy. U El-czyli mojej kuzynki a bliskiej przyjacióce Lou-byli Harry i Louis, co mnie zdziwiło. Bo zwykle Lou nie brał Hazzy do El a szkoda bo dobrze się dogadywali. Gdy mnie brunetka zobaczyła odrazu się uśmiuechneła.
-O hej-zawołała.
-Hej stary. Szkoda że cię nie było wcześniej. Był Li z Dan. Wreście byś ja poznał,-zerkną na mnie
-Aha szkoda-i dodałem-a co wy tu robicie?-wskazałem podłogę na której było pełno przysmaków oraz cztery śpiwory
-A nic tylko ja i Pezz oraz Larry mamy podwójną randkę.-rzekła brunetka.
-No Li i Dan też mają randkę-dodał Lou-a macie wolną chtę ty i Zayn.
-Aha-zawołałem. Ignorując głupie uśmiechy całej trójki. Posiedziałem jeszcze z godzinę i wyszłem. Poszedłem na autobus. Sprawdziłem godzinę za pięć ósma. Autobus przyjechał dwie minuty pużniej. Gdy wszedłem do mieszkania zauważyłem że wszędzie były małe świeczki czekoladowe. Zazełem iść za nimi. Dotarłem do salonu i tam nie czekała niespodzianka. Na stole czekala kolacja, wszędzie były róże i świczki, a światło było delikatne. A przystole czekał na mnie Zayne wyglądający jak bóg seksu. Podeszłem do niego
-Zrobiłam kolacje. Dla ciebie-podał bukiet róż
-A za co? Jak ja na to zasłużyłem?-spytałem przytulając go. Odwzajemnił uścisk. Zaśmiał się.
-Za to zę cię kocham.-szepną mi do ucha.
Chwilę tak postaliśmy, poczym poszedłem się rozebrać się na korytarz. Gdy weszłem do do salonu wiedziałem że ta noc będzie magiczna.hej mam nadziej że wam się spodoba. Proszę o komentarze i dziękujem wszystkiem :D mój tt domipiotrowicz0/Domi

6 komentarzy:

  1. Oooooooooo jakie romantyczne :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem dlaczego, ale w pewnych momentach brakuje słów albo się powtarzają ... xDDD
    Ogółem jest spoko, aczkolwiek jak dla mnie za romantycznie ... :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja zauważyłam że piszesz puźniej a nie później :)
    A rozdział mi sie podoba tylko szkoda że taki krótki./SylwiaxxD

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajne, ale weź poprawiaj błędy. Co to ma być: weszłam, świczki itp. Trochę mnie to denerwuje :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń